23.12.2015

Kogut domowy

Daniela drzemkom wydaje się ostatnio, że jak się poprzesuwają dostatecznie na później to całkowicie przegonią nocny sen i zajmą jego miejsce. Wszystko stanęło na głowie bo Póki-co-jedynak nie śpi kiedy ma spać, a gdy już zaśnie to śpi w najmniej odpowiednich momentach. I tak podczas jednej z takich zwariowanych późnych drzemek posłuchaliśmy z Udomowionym Tatą audycji o rozwoju mózgu u dziecka w Radiu Bajka. Padło tam ciekawe dla nas określenie: “rodzice z prawdziwego zdarzenia.” I tak się zastanawiamy: czy my jesteśmy rodzicami z prawdziwego zdarzenia?


Kogut domowy śpi


Przypomniała mi się rozmowa z moją mamą podczas wspólnego spaceru kiedy Daniel był jeszcze tyci i nosiłam go w chuście. Rozmawialiśmy przejęci o naszych wrażeniach z bycia początkującymi rodzicami i w pewnym momencie mama powiedziała do Udomowionego Taty, że jest  “niedzielnym tatusiem” bo w ciągu tygodnia pracuje i wszystkie obowiązki związane z opieką nad niemowlakiem spadają na mnie. Nie przypominam sobie by kiedykolwiek mój Udomowiony małżonek wyglądał równie purpurowo jak wtedy kiedy próbował stłumić brzydkie wyrazy, które cisnęły mu się na język.

Prawda jest taka, że jak tylko nasz Póki-co-jedynak przyszedł na świat, Udomowiony Tata pomimo pełnoetatowej pracy stał się pełnoetatowym Kogutem Domowym. Kiedy ja karmiłam, przytulałam, śpiewałam, przewijałam, usypiałam, by za chwilę znowu karmić, przytulać, śpiewać, przewijać i  usypiać, Udomowiony Tata szykował śniadania, lancze, obiady, prał, sprzątał, robił zakupy i gdzieś w między czasie pracował (jak dobrze, że pracuje większość dni w domu). A wieczorem znajdywał jeszcze czas by codziennie półgodziny poczytać synkowi. Nie dziwne, że “niedzielkowy tatuś” wytrącił go z równowagi.

Nie pamiętam co powiedziałam mojej mamie owego felernego dnia na spacerze. Na pewno nic miłego. Dzisiaj powiedziałabym, że Udomowiony Tata to tata z prawdziwego zdarzenia.


Udomowiony Tata z prawdziwego zdarzenia


Ja też chcę być rodzicem z prawdziwego zdarzenia. Przygotowywuję się więc do egzaminu na prawo jazdy. Kto mnie zna ten wie, że to nowina z ... prawdziwego zdarzenia… bo zawsze się zarzekałam, że ja i samochód jesteśmy niekompatybilni. Mama z prawdziwego zdarzenia, już snuję plany o naszych wspólnych wycieczkach, wypadach do miasta i za miasto, zjazdach, odwiedzinach, a przede wszystkim o podwózce Potomka do przedszkola za naszą mieściną gdzie dzieci spędzają większość czasu na dworze ucząc się uprawiać warzywa.


Dla ciekawych podaję link do wspomnianej wyżej audycji o rozwoju mózgu dziecka, którą można posłuchać na stronie Radia Bajka:


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz